W zeszłym tygodniu w Chinach weszły w życie przepisy wymagające od blogerórów i mikroblogerów rejestracji na prawdziwych danych.
W tej chwili każdy, kto się rejestruje na platformie Weibo (klon Twittera) musi podać prawdziwe imię i nazwisko, a także prawdziwe dane adresowe i nawet numer telefonu. Jeśli ktoś odmówi podania niniejszych danych, nie będzie mógł zostawić wpisów. Jedynie taka osoba będzie mogła czytać wpisy.
Jak podaje rząd, chodzi tutaj o "ochronę interesów użytkowników sieci i zwiększenia zaufania do sieci". Według opinii włodarzy "nie tylko nie zaszkodzi to rozwojowi mikro-blogowania, ale przyczyni się też do poprawy tych usług".
Jak się jednak okazuje Chińczycy nie spieszą się do utraty swej anonimowości. Na 300 milionową społeczność Weibo, tylko 19 milionów podała swoje prawdziwe dane. Na razie nie działa do końca system filtrowania i z tego oni korzystają.
Niestety, niezależni obserwatorzy widzą w tym kolejne etapy cenzury w Chinach. Już teraz wielu dostawców Internetu używa narzędzi filtrowania treści aby usuwać "prowokacyjne publikacje".
Źródło: compulenta.ru |