Chińskie Ministerstwo Kultury skarciło Generalną Administrację Prasy i Publikacji o nadużywanie władzy. Sprawa tyczy się o zamykania dostępu do popularnych gier online jak World of Warcraft, gdzie poszczególne urzędy rywalizują między sobą o kontrolę nad Internetem.
GAPP odmówiło chińskiej firmie online NetErase.com udostępniania gry World of Warcraft w wersji chińskiej. Spór pokazał zawiłości prawne i perypetie z jakimi firmy online muszą walczyć na rynku chińskim. Podkreśla to także ogólne ryzyko inwestowania w Chinach.
Ponieważ przywódcy partii zażądali ściślejszego kontrolowania Internetu, to do zawodów stanęły kolejne sektory rządowe widząc w tym rosnący swój prestiż i lukratywne czerpanie zysków. Wszyscy zapragnęli posiąść nową władzę.
Jednak według ministerstwa, wszystkie kwestie gier online i publikacji podlegają tylko jego administracji.
Tymczasem gracze w Chinach wychodzą z propozycją, że być może warto będzie przenieść serwery poza terytorium Chin. Oni teraz wolą nawet zapłacić koszty nowej subskrypcji. "Dlaczego tak dobra gra ma tak wielkie problemy w Chinach, kiedy w innych rejonach świata może działać spokojnie", padają pytania.
WoW został zablokowany, gdyż według chińskiego prawa, po przejęciu w Chinach gry przez firmę NetErase, ta musi przejść całą procedurę licencyjną. Tym samym World of Warcraf musi ponownie zostać poddany weryfikacji pod względem zgodności z cenzurą w Chinach. Wprawdzie Ministerstwo Kultury nie znalazło niczego wywrotowego w grze, lecz Generalna Dyrekcja Mediów podejrzewa, że teraz jak WoW kontroluje NetErase, to w popularnej grze mogą zostać dokonane pewne niechciane przez władze zmiany. Obecnie sprawa nadal jest w toku.
Źródło:
reuters