Władze Chińskiej Republiki Ludowej oficjalnie poinformowały o stworzeniu elitarnej jednostki wojskowej działającej online w Internecie, która ma reagować na ataki przeprowadzane na zasoby tego kraju.
Oprócz oficjalnych publikacji, chińscy urzędnicy stanowczo zaprzeczają, że w rzeczywistości jest to próba zalegalizowania armii hakerów zatrudnianych przez władze Chin i to grupy hakerów, która prowadzi ataki na inne kraje, w szczególności w ramach szpiegostwa przemysłowego.
Oddział będzie działać w ramach Ludowo-Wyzwoleńczej Armii podległej Ministerstwu Obrony Chin. Jak podają media, armia zainwestowała w ten elitarny oddział dziesiątki milionów juanów, a ich głównym obszarem działań ma być "obrona interesów rządu i biznesu w cyberprzestrzeni Chin". "W tej chwili pozycja Chin w cyberprzestrzeni jest słaba i kraj ten jest często przedmiotem ataków hakerów. Nowy program ma to zmienić", pojawiają się argumenty.
Obecnie jednostka składa się z 30 osób, które formalnie są wojskowymi. Zostaną oni włączeni w struktury wojskowego centrum dowodzenia w chińskiej prowincji Guangdong na południu kraju.
Wcześniej wiele krajów zachodnich, jak USA, Niemcy czy Wielka Brytania, wielokrotnie oskarżali Chiny o prowadzenie agresywnych ataków online mających na celu wykradanie tajemnic państwowych i biznesowych, a także ataki na firmy, jak np na system poczty Google GMail. Chiny oczywiście zaprzeczały twierdząc, że nawet jeśli, to nie ma na to odpowiednich funduszy, a zachód prowadzi "błędną wykładnię".
Mało tego, pojawiają się już przepuszczenia, że cyberarmia może już niedługo stać się częścią Wielkiego Chińskiego Firewalla i zająć się działaniami cenzurującymi tamtejszy Internet i to na niespotykaną dotąd skalę.
Źródło: cybersecurity.ru |