Według agencji Xinhua, rząd Chin nadal zamierza toczyć walkę z pornografią w sieci. Będzie ona kontynuowana na pewno do maja przyszłego roku.
Walkę z pornografią rozpoczęto latem ubiegłego roku. Niestety cierpią także witryny piszące na tematy drażniące rząd, zwłaszcza polityczne. Kontrolowane jest wszystko, nawet treści generowane przez zwykłych użytkowników.
Przykładowo strona chińskojęzycznej gazety Singapore Press Holding's Lianhe Zaobao została właśnie zablokowana po tym, jak na jej łamach pojawił się artykuł o kontroli Chin w Internecie.
Według Xinhua, rząd do marca zamierza uregulować projekt dotyczący stron WAP, które dostarczają usług internetowych dla telefonów komórkowych. W oświadczeniu centralnego biura rządowego odpowiedzialnego za zwalczanie wydawnictw i pornografii, pisze że utrudniona będzie rejestracja stron WAP oraz weryfikacja ich danych rejestracyjnych.
Ma to utrudnić funkcjonowanie pornograficznych stron WAP w tym witryn płatnych. Odpowiedzialność będzie spoczywała na firmach telekomunikacyjnych, jak również na dostawcach treści. "Jeżeli nie podejmiemy odpowiednich działań, będzie to naruszeniem naszych obowiązków. W przypadku poważnych naruszeń, przedstawiciele firmy będą zmuszani do publicznych przeprosin i obietnicy skorygowania swoich czynów.
Oprócz pornografii rząd zajmuje się także zwalczaniem piractwa komputerowego. Ostatniego czasu zamknięto niektóre chińskie popularne witryny, z których można było pobierać muzykę i filmy.
Cenzury w Chanach jest pełno. Zablokowano dostęp do YouTube, kiedy to upubliczniono film przedstawiający obrażenia i śmierć ponoszoną przez Tybetańskich mnichów. Latem zakazano Twittera, Facebooka czy Flickera, a w ostatnim tygodniu cofnięto koncesję telewizji Sun TV z Hongkongu.
W całym zachodnim regionie Xinjiang mieszka ponad 19 milionów ludzi, którzy zostali pozbawieni dostępu do Internetu oraz telefonów. A wszystko to, aby uciszyć sprawę zamieszek etnicznych jakie wybuchły w tym rejonie w lipcu tego roku.
Źródło:
Reuters