Około trzech lat temu francuski prezydent Nicolas Sarkozy zaproponował wprowadzenie rygorystycznych środków przeciwko nielegalnej wymianie plików w Internecie. We wrześniu ubiegłego roku, po dwóch latach politycznej dyskusji przedstawiono ustawę zgodnie z którą, piraci są dwukrotnie wzywani do zaprzestania procederu. Jeśli tego nie zrobią mieli być odcinani od Internetu.
Na początku tego roku rząd powołał agencję HADOPI, której celem było monitorowanie wdrażania tego prawa. Jednak od sześciu miesięcy nadal nie wysłano żadnego ostrzeżenia. Padło więc pytanie co oni robią. Szefowa agencji Marie-Françoise Marais stwierdziła, że jej urzędnicy już są gotowi do działań i...? (nic się nie dzieje).
Jednak wg Jean-Claude Larue, szefa organizacji przemysłu gier wideo, śledzenie tylko stu tytułów gier kosztuje około 400 tysięcy euro na rok. W tym momencie wprowadzona ustawa staje się praktycznie martwa.
Podobną ustawę przyjął także rząd Brytyjski. Przewiduje ona potrójne wysyłanie ostrzeżeń. Jednak także i w tym kraju pozostaje ona niestety martwa.
Źródło: compulenta |