PandaLabs informuje, że 25% wszystkich wirusów napisanych w 2010 roku przeznaczonych jest na urządzenia masowe USB. Są to wszelkiego rodzaju telefony komórkowe, przenośne dyski twarde, dyski DVD, karty pamięci, MP3/4 playery i inne im podobne.
Według wszystkich danych ten sposób dystrybucji zagrożeń jest nad wyraz skuteczny. PandaLabs przeanalizowało dane z 10470 firm z 20 krajów. Stwierdzono, że w 48% małych i średnich firm (do 1000 stacji roboczych) zostało zakażonych jakimś rodzajem złośliwego oprogramowania w ciągu ostatniego roku. W 27% przypadków, przyczyną zakażenia były urządzenia USB podłączane do komputera.
Jeremy Matthews, dyrektor PandaLabs, powiedział: "Większość aktualnych zagrożeń została opracowana specjalnie dla rozprzestrzeniania się przez urządzenia USB. Takie złośliwe oprogramowanie nie tylko kopiuje się do urządzenia, ale uruchamia się automatycznie, gdy urządzenie zostaje podłączone do komputera, infekując w praktycznie niewidoczny sposób komputer użytkownika. Ta sytuacja miała miejsce wielokrotnie w tym roku. Przypomnijmy dla przykładu tylko botnet Mariposa czy Vodafone". Warto tutaj także przypomnieć sławnego Confickera, który wykorzystywał do zakażania właśnie plik autostartu Windowsa.
A to nie koniec, bo liczba tego typu szkodników wciąż rośnie. Sytuację tą oczywiście potęguje rosnąca liczba urządzeń magazynujących na USB. Jedną z form obrony jest tutaj całkowite wyłączanie autostartu z urządzeń przenośnych.
Źródło: cybersecurity |