Niemiecki Siemens, norweski Statoil i Hydro, rozpoczęły w tym tygodniu instalowanie pierwszej partii pływających turbin wiatrowych. Będą one służyć do pozyskiwania energii elektrycznej w elektrowniach wiatrowych na oceanach. Na razie turbiny zostały zainstalowane w trybie testowym. Przez następne dwa lata w Norwegii, zbadane zostaną wiatry, aby przejść na szerszą skalę.
Firma zauważyła, że istnieją już morskie elektrownie wiatrowe w różnych miejscach na całym świecie, ale są to elektrownie stacjonarne. StatoilHydro zamierza wykorzystać jako mocowanie, a co za tym idzie podstawy, pływające palety. Na nich będą zamontowane wiatraki. Turbiny są połączone siecią podmorskich kabli, które posłużą jako balast. W Norwegii turbiny są instalowane w miejscach, gdzie głębokość sięga 400 metrów, choć teoretycznie mogą one pracować przy głębokościach do 40 metrów. Zainstalowano jest od brzegu, w odległości 12km.
Niewątpliwą zaletą pływających wiatraków jest fakt, że mogą one być przenoszone w bardziej otwarte i głębokowodne rejony o lepszych warunkach wiatrowych. Po drugie, taka platforma może ciągle zmieniać swoje miejsce.
Nowy projekt będzie wymagał około 400 milionów koron norweskich. Pierwsza partia turbin dostarczy 2.3 megawata energii. Wiatraki zostaną przymocowane do platform, gdzie ich wysokość wyniesie 65 metrów. Firma jest już także gotowa do budowy większych, 170 metrowych instalacji.
Źródło i foto:
http://www.cybersecurity.ru/