Co tydzień oszuści internetowi tworzą 57000 nowych adresów URL. Te fałszywe strony są dobrze indeksowane dlatego znajdują się na pierwszych miejscach w wyszukiwarkach. Użytkownicy, którzy wejdą na taką stronę są zakażani wirusem komputerowym, a dane osobowe, które zostaną na takiej stronie podane trafiają w ręce oszustów.
Te wyniki przedstawiła PandaLabs na podstawie własnych badań, w których głównie przeanalizowano ataki SEO Black Hat w ciągu ostatnich trzech miesięcy.
Około 65% fałszywych adresów to strony internetowe banków. Podrobione strony są tworzone w celu kradzieży danych osobowych użytkowników. Na drugim miejscu znalazły się podrobione adresy sklepów i aukcji internetowych, jest ich 27%, najczęściej używany jest portal EBay. Na dalszych miejscach znalazły się instytucje finansowe - 2,3% (fundusze inwestycyjne, giełdy) i organizacje pozarządowe - 1,9%.
Podobnie jak w latach ubiegłych zjawisko to szerzy się najczęściej za pośrednictwem poczty e-mail. W 2009 roku hakerzy oparli się na technice ataków Black Hat SEO, które obejmują tworzenie fałszywych witryn przy użyciu znanych nazwisk czy marek.
"Głównym problemem jest to, że gdy użytkownik kliknie w danym miejscu na link, wynikającego z zapytania do wyszukiwarki, trudno jest w pierwszym momencie ustalenie autentyczności tego miejsca - mówi Piotr Walas, dyrektor techniczny Panda Software Polska. Dlatego proponujemy, aby przejść do witryny banków lub sklepów internetowych, podając ręcznie adres strony, wpisując w pasku adresu przeglądarki. Wyszukiwarki, oczywiście, podjęły próby poprawy tej sytuacji, zmieniając algorytm indeksowania, ale wciąż nie będą w stanie sprostać zwiększającemu się napływowi nowych adresów URL, które są tworzone przez hakerów każdego dnia."
Źródło: cybersecurity |