Armia Stanów Zjednoczonych coraz bardziej inspiruje się cyfrowym światem wprowadzając go drzwiami i oknami w życie żołnierzy. Tym razem zaproponowano im swoisty wirtualny trening.
Chcą oni stworzyć system wirtualnego treningu, gdzie żołnierz będzie mógł wykonywać różne misje w wirtualnych terenach, począwszy od terenów miejskich po bezdroża.
Ale wszystko ma być jak w Avatarze. Wirtualny żołnierz ma być podobny z rysów twarzy i umiejętności do jego pierwowzoru. Żołnierz prawdziwy będzie miał swego cyfrowego odpowiednika, który będzie nie tylko wyglądał jak on sam ale będzie także posiadał jego cechy fizyczne oraz psychiczne.
Na tym jednak nie koniec. Wirtualny sobowtór będzie także nabywał swoich umiejętności dopiero, gdy prawdziwy żołnierz sam je zdobędzie. Tym samym nie będzie nawet mowy, że wirtualna postać będzie mogła wykonać czynność lepiej niż sam żołnierz w świecie realnym.
System ma stworzyć jedynie wirtualny świat do szkolenia się żołnierzy w misjach zanim jeszcze wyruszą w teren. Tam nie będzie przycisku RESET, a więc nie będzie mowy o powtórce.
źródło: wired.com |