Podobno Internet jest uważany za ikonę równości wszystkich wobec siebie i umożliwia swobodną rozmowę różnych środowisk czy orientacji politycznych. Jednak w Uniwersity of Georgia udowodniono, że tak nie jest, a w grupach dyskusyjnych panuje hierarchia innych dużych grup społecznych.
Itai Himelboim, adiunkt w UGA Grady College of Journalism and Mass Communication, prowadził sześcioletnie badania 35 grup dyskusyjnych mających około 200 tysięcy członków. Skupiał się na najstarszych grupach usenetowych ale już planuje wykorzystać najnowsze zdobycze komunikacji, czyli np Twittera.
Najpierw zbadano strukturę tego co zamieszczane jest we wpisach. Okazało się, że tylko 12 % postów zawiera unikalne treści, gdzie wyrażane są własne poglądy autora. W 60 procentach są to stanowiska zapożyczone z innych "szanowanych" mediów, 15 % to czyste kopie, zaś 6% to zapożyczenia ze stron rządowych i organizacji non-profit.
Ale to co najważniejsze, to grupy dyskusyjne są asymetryczne. Jak wszyscy, także i tam czyta się najpopularniejszych "pisarzy", zapewne przez brak czasu na innych. Nie ma też się co dziwić, nawet w szkole zawsze wszyscy chcą się zaprzyjaźnić z najbardziej popularnym kolegą/koleżanką. Na innych nie ma czasu albo po wielu innych wpisach następuje znudzenie, przez co nie ma się ochoty na pozostałych.
Poprzez przygotowane eksperymentalne forum udowodniono też, że najważniejszym jest dostarczenie wysokich jakości treści, aby przyciągnąć uwagę, ale nadal nie jest to wystarczające, aby zbudować sieć zainteresowania.
A zatem co trzeba zrobić, aby przyciągnąć uwagę w Internecie?
"To jest pytanie za milion dolarów" stwierdził Himelboim.
Źródło: http://www.uga.edu/ |