Korporacja Google oskarża Wietnam, że ten poprzez przeprowadzanie cyberataków tłumi polityczne bunty.
Według Google, Wietnam wraz z sąsiednimi Chinami, z którymi korporacja ostatnio jest w konflikcie, kontrolują przepływ informacji w sieci. Rząd zastrzega sobie prawo do podejmowania "odpowiednich środków" w stosunku do stron uznawanych za "szkodliwe dla bezpieczeństwa narodowego". Krótko mówiąc, nic nowego.
Jednak Google mówi, że na tym nie koniec, gdyż przeprowadzane cyberataki mogą zagrozić dziesiątkom tysięcy ludzi. Według autorów oświadczenia, istnieje silna potrzeba ustosunkowania się do cyber bezpieczeństwa i wolności słowa przez społeczność międzynarodową.
Według analityków, istnieje tam cenzura obejmująca cały wietnamski Internet, a atakom jest poddawane wszystko, w tym konta e-mail należące do chińskich i wietnamskich obrońców praw człowieka. Rząd Wietnamski wynajmuje hakerów i zmusza użytkowników do pobierania złośliwych programów, które monitorują każdy ich ruch. Dokładnie to samo dzieje się w Chinach.
Niestety rząd Wietnamu zagraża tym bezpieczeństwu swoich obywateli. Jak się okazuje, opozycja nie podziela poglądu rządu co do przemysłu boksytu, więc wszelkie przejawy jej aktywności są tłumione. Rząd przygotował projekt z udziałem chińskiego przedsiębiorstwa Chinalco. Opozycja uważa, że jego wydobycie może doprowadzić do poważnych problemów środowiskowych, a także spowoduje masowy napływ pracowników z Chin. Rejon, gdzie miałby być wydobywany boksyt posiada strategiczne znaczenie dla gospodarki Wietnamu. To zagrozi środowisku, a także zabierze Wietnamczykom pracę.
Źródło: compulenta |